Dodano

Odszedł Szymon Bojko

Logo WSA / Charakteryzacja

W piątek 24 października odszedł od nas profesor Szymon Bojko. Każdemu końcowi, tak jak i początkowi towarzyszy ból i cierpienie, ale to, co jest pomiędzy tymi skrajnymi biegunami świadczy o jakości życia. Życie Szymona było wyjątkowo długie i pełne. Smakował je dużymi porcjami, celebrując z zachłanną rozkoszą wszystko, dlatego mimo 97 lat to chciałoby się powiedzieć – Szymon odszedł przedwcześnie.

Ilekroć ktoś mi mówił, że Szymon jest słabszy albo gorzej się czuje, to powtarzałem wszystkim, że Szymon jest nieśmiertelny i gdy to mówiłem, to szczerze chciałem w to wierzyć. Przyszedł jednak ten dzień, w którym pojawił się niepokój u jego bliskich. Wiedziona szczególną intuicją i spontanicznym przeczuciem Pani Bożena Pepłońska pojechała na moją prośbę do Szymona. Potem odebrałem telefon i pierwszy raz nie mogłem uwierzyć… okazało się, ciekawe życie profesora osiągnęło swój ziemski kres.

Kim był Szymon Bojko? Można długo wymieniać: doktor honoris causa, polski historyk i krytyk sztuki, pedagog, profesor akademicki, żołnierz kampanii wrześniowej, członek zespołu pisma “Projekt”, badacz twórczości artystów polskich w USA, miłośnik życia, piękna i kobiet. Swoimi doświadczeniami mógłby obdzielić kilka biografii wybitnych postaci, żył wielokrotnie i intensywnie. Zawsze był młodzieńcem, a przez dłuższą część życia chłopcem uwięzionym w ciele staruszka. Zawsze przyciągał do siebie ludzi, dlatego z taką łatwością stał się dla wielu z nas przewodnikiem, profesorem, autorytetem, ojcem i przyjacielem. Przebywanie z nim uświadomiło mi i zapewne nam wszystkim, że historia i sztuka są bliżej niż nam się wydaje i wcale nie są niczym obcym, niezrozumiałym i odległym. Pierwszy raz spotkałem człowieka, który tak dużo przeżył i tak dużo pamiętał. Przypominam sobie, jak często przywoływał majowy zamach stanu dokonany przez Piłsudskiego w 1926 jako wyraźny obraz swojego dzieciństwa. To było niesamowite. Sam był historią, którą można było dotknąć, a każda przywołana encyklopedyczna postać okazywała się początkiem ciekawej osobistej opowieści:

– Frida Kahlo, tak spotkaliśmy się w Paryżu i był jeszcze Diego…

– Marlena Dietrich, przecież leciałem z nią w samolocie, poruszała się w ten charakterystyczny sposób…

– Tamara Łempicka, ależ mam tu wywiad z Kizette z Cuernavaca…

– Prezydent Narutowicz, tak byłem wtedy w Zachęcie jak padły strzały… czytałem opracowania krytyczne o sztuce Niewiadomskiego ….


Teraz sam przyłączył się do tych nieśmiertelnych postaci, jednak dla nas jego odejście jest realną wyrwą w naszym bycie, końcem pewnej epoki. Zostawił po sobie wiele, inspiracji, prozy, opracowań tekstów krytycznych, niezapomnianych wykładów i happeningów. Stał się częścią naszej historii, wpisał się w naszą pamięć i tam teraz pozostanie.

Gdy po raz pierwszy poznałem Szymona był rok 1992. Za sprawą przyjaciela ze studiów Darka Bryla poznałem profesora, który pracował w Stanach Zjednoczonych jako wykładowca Rhode Island School of Design w Providence. Jako młody student wydziału grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie poczułem, że spotykam kogoś wyjątkowego, postać z innego świata, osobowość która zostawia piętno na zawsze. Wiele lat później w 2001 r. owo piętno dało o sobie znać. Amerykański profesor powrócił do Polski i od razu związał się z małą szkołą – Aktywnym Studium Plastycznym Technik Teatralno-Filmowych. Dwuletnie studium było wyjątkowym i autorskim projektem mojej żony Agaty Manowskiej, projektem który z wiarą wspierałem swoim doświadczeniem i pracą. Szkoła przyciągała pasjonatów, ludzi niezwykłych i twórczych dlatego Szymon z entuzjazmem rozpoczął pracę z grupami słuchaczy, tworząc na wykładach cykle niezapomnianych inscenizacji i spektakli. Rozpędzona machina edukacyjna (również przez Szymona) zmuszała nas wszystkich do ciągłego rozwoju i stawiania sobie i innym wysokich celów. Dlatego w 2008 roku za sprawą grupy ludzi twórczych i odważnych oraz tych mocno wierzących w edukacyjną misję sztuki, powstała Wyższa Szkoła Artystyczna w Warszawie. Szymon Bojko należał do grona ojców założycieli, jego niespożyty entuzjazm i pęd do pracy ze studentami był dla nas wszystkich inspiracją i wzorem do naśladowania. Szymon był z Wyższą Szkołą Artystyczną i jej studentami zawsze, na wykładach które trwały ponad wyznaczone ramy czasowe, na każdym otwarciu roku akademickiego, na wszystkich dyplomach, wystawach, pokazach, ponad to pracował bez przerwy. Zapraszał studentów do siebie, pokazywał albumy, plakaty, prowadził zajęcia indywidualne. Szymon sercem był ze środowiskiem akademickim i Uczelnią, zawsze wspierał ją nawet w najtrudniejszych momentach. Pomagał wtedy, gdy Wyższa Szkoła Artystyczna szukała nowego miejsca na mapie Warszawy, bronił też Akademii Sztuk Pięknych gdy ta mogła starać swoją siedzibę na Krakowskim Przedmieściu. Dla dobra innych gotowy był poświecić wiele, oddawał siebie, pomagał, był ufny i uczciwy. Jako człowiek wrażliwy czasami płacił też za to wysoką cenę. Jednak pozostał sobie wierny niemal do końca nie tracąc radości życia. Szkoda, że nie udało się zachować jego dorobku, zbiorów i biblioteki dla studentów Wyższej Szkoły Artystycznej w Warszawie, dla studentów i absolwentów których tak pokochał. Jednak wierzę, że to co pozostawił po sobie w naszych sercach stale będzie budować wszystko to co wzniosłe i wartościowe w naszej Uczelni. Szymon uczył, jak piękne i ciekawe może być życie na tym naszym łez padole, a teraz bez niego musimy sami zadane lekcje odrobić.

Jako Rektor żegnam profesora, osobę ważną i wyjątkową dla Wyższej Szkoły Artystycznej i jej środowiska akademickiego, a jako uczeń i przyjaciel, żegnam Szymona starszego kolegę, przewodnika duchowego, osobę bliską i członka rodziny, rodziny którą sami sobie kiedyś wymyśliliśmy i stworzyliśmy.

dr Robert Manowski

R E K T O R – Wyższa Szkoła Artystyczna

Aktualności